Stała w obszernej garderobie przed lustrem i powoli zapinała guziki białej koszuli marki Louis Vuitton, która wczoraj została dostarczona do jej apartamentu ze Stanów Zjednoczonych. Idealnie pasowała do czarnej ołówkowej spódnicy od Chanel i cienkich rajstop od Zary w tym samym kolorze. Dopięła ostatni guzik koszuli i uśmiechnęła się szeroko do swojego odbicia.
Blond włosy rozpuściła luźno na plecy. Po ustach przejechała ciemnoczerwoną matową szminką Burberry, a na oczy nałożyła ciemnobrązowy cień Makeup Revolution. Czarne kreski i podkręcone rzęsy podkreślały głębię jej jasnoniebieskich jak lód oczu. Uśmiechnęła się, pokazując swoje śnieżnobiałe zęby.
Jednak najbardziej zadowolona była z tego, że koszula mocno opinała jej pokaźne piersi, a spódnica wyćwiczoną pupę. Jej długie, smukłe nogi odkryte były od połowy ud aż do stóp. Włożyła na nie niebotycznie wysokie czarne szpilki Dior i przejrzała się w lustrze po raz ostatni. Zachwycona swoim wyglądem, złapała za kopertówkę Vanessy Bruno i wyszła z garderoby.
W holu powitał ją jej menedżer. Przeczesał dłonią swoje blond włosy i uśmiechnął się do niej. Jego jasnoniebieskie oczy błysnęły z zachwytu na jej widok. Jak zwykle, był nienagannie ubrany w czarny garnitur i białą koszulę od Armaniego oraz czarne pantofle Fratelliego Rossettiego.
– Za dziesięć minut masz spotkanie w sali konferencyjnej– powiedział, zaglądając do swojego iphone’ a X.
– Dziękuję, Sergieju – odparła. Wzięła z półki z ciemnego drewna swojego smartfona tego samego modelu co jej menedżer i sprawdziła godzinę na wyświetlaczu. Była dziewiąta pięćdziesiąt. Zebranie zaczynało się o równej dziesiątej. Menedżer jak zwykle sumiennie wywiązywał się ze swoich obowiązków.
– Wyglądasz ślicznie – Sergiej podniósł wzrok znad telefonu i uniósł dwa razy brwi. Machnęła ręką, rumieniąc się lekko.
– Wiem o tym – powiedziała „skromnie”. – Lepiej nie baw się w kazirodztwo.
– Katerino – zaczął głębokim głosem. – Zawsze skarżysz się wszystkim, że Twój brat bliźniak nie prawi Ci komplementów, a kiedy już to robię, osądzasz mnie o karygodne zamiary.
– Wiesz, że się z Tobą drażnię – podeszła i musnęła lekko jego policzek ustami. Nie chciała sobie z nich zmazać szminki. A przynajmniej nie przed spotkaniem.
Wrzuciła telefon do kopertówki i ruszyła w stronę windy. Nagle światła w holu zamigotały kilka razy i zgasły. Pomieszczenie pogrążyło się w egipskich ciemnościach. Wyjęła telefon i włączyła latarkę. To samo zrobił jej brat, który po chwili stał tuż obok niej.
– Co jest – warknął i kliknął kilka razy włącznikiem światła, ale nic się nie stało. – Kurwa.
– Halo? – zadzwoniła do swojego biura znajdującego się dwa piętra niżej. – Działa u was światło?
– Dzień dobry, pani Katerino – powiedziała jej sekretarka. – Światło nie działa w całym budynku. Zaraz zostaną włączone generatory, ale będą działać tylko w biurze i pani apartamencie.
– Przełóż spotkanie na jutro i zadzwoń do elektryka – ledwo wypowiedziała te słowa, w holu zaświeciło się światło. Uśmiechnęła się lekko, zadowolona z szybkiej reakcji jej ludzi. Jednak coraz większy gniew ogarniał ją na myśl o przełożeniu tak ważnego dla niej spotkania.
– Już to zrobiłam. Niestety, pan Dimitri wyjechał na wakacje i nie ma go w Petersburgu.
– Kurwa – powtórzyła słowa brata, ale o wiele ciszej. Spojrzała na niego i zobaczyła, że rozmawia z kimś przez telefon po angielsku podniesionym głosem. – W takim razie znajdź kogoś wolnego. Jutro zebranie MUSI się odbyć.
– Jak pani sobie życzy.
– Jak to zrobisz, odwołaj wszystkich ludzi i każ wyłączyć generator dający światło w biurze.
– Dobrze, do usłyszenia – rozłączyła się. Z ciężkim westchnieniem odłożyła telefon z powrotem na półkę, z której wzięła go po wyjściu z garderoby.
– Jedź do domu – powiedziała, podchodząc do brata. Siergiej stał, ściskając mocno telefon w dłoni. Jego szerokie, umięśnione barki drżały. Położyła na nich dłonie, zaczynając je masować, by rozluźnić napięte mięśnie.
– Już się za Ciebie wytłumaczyłem. Nie są zadowoleni – syknął, błyskając groźnie oczami. Lubiła, gdy był wkurzony. Tak bardzo przypominał Ją, gdy zajmowała się swoim ulubionym zajęciem.
– Jedź do domu i wyżyj się na kimś – szepnęła mu do ucha. Poczuła, jak jego barki się rozluźniają.
– Wiesz, co lubię – mruknął, całując ją w policzek. Ruszył w stronę windy. Po chwili zniknął za jej drzwiami i zjechał nią w dół, zapewne do garażu. Podeszła do okna i uśmiechnęła się lekko, gdy zobaczyła wyjeżdżające z podziemi czarne audi Q8.
Westchnęła ciężko i ruszyła w stronę garderoby, by przebrać się w jej ulubiony szary dres adidasa. Gdy już to zrobiła, wzięła telefon i zagłębiając się w nim, usiadła na dużym brązowym narożniku.
Pięć minut później zadzwoniła do niej jej sekretarka. Odebrała szybko, spodziewając się, że poinformuje ją, kiedy przyjedzie elektryk. Nie myliła się.
– Pan Wilk przyjedzie jak najszybciej. A przynajmniej tak powiedział – rzekła sekretarka. Katerina wyprostowała się, słysząc nazwisko elektryka.
– Polak? – spytała szeptem, chociaż w apartamencie nie było nikogo oprócz niej.
– Tak – odparła powoli sekretarka, pewnie przygotowując się na słowny cios ze strony swojej szefowej. To jednak nie nastąpiło.
– Dobra robota – powiedziała Katerina, rozłączając się. Odłożyła telefon na bok i zetknęła opuszki palców obu dłoni ze sobą. Uśmiechnęła się zjadliwie. Z Polakiem jeszcze nie obcowała. Oby był przystojny i przede wszystkim seksowny.
—
Otworzyłem oczy i od razu zamknąłem je z powrotem, gdy oślepiło mnie słońce dochodzące zza odsłoniętego okna. Zakląłem głośno i usiadłem, przecierając oczy. Rozejrzałem się wokoło, ziewając głośno. Odrzuciłem kołdrę na bok i zamarłem. Byłem nagi, co zdarzało się tylko kiedy…
Obrazy z poprzedniej nocy napłynęły falą do mojej głowy. Wypad z kumplami do Metro Clubu, wypicie kilkunastu kieliszków wódki, wtargnięcie na parkiet i porwanie z niego jakiejś ładnej laski. Postawienie jej kilku drinków, oczarowanie jej, pożegnanie się z kolegami i przeniesienie imprezy do domu. A potem tylko łóżko i seks…
– Kurwa – zakląłem, szukając w pościeli zużytej prezerwatywy.
– Tego szukasz? – w drzwiach stanęła wysoka szatynka w koszuli nocnej. W dłoni trzymała mój poszukiwany obiekt. Odetchnąłem z ulgą. Jak zawsze sumiennie wywiązywałem się ze swoich obowiązków.
– Czytasz mi w myślach – mruknąłem zmysłowym głosem i zacząłem się ubierać. Dziewczyna podeszła do mnie, usiadła mi na kolana i położyła ręce na moich ramionach.
– Już uciekasz? – spytała słodko i nachyliła się, by mnie pocałować. Odsunąłem się jednak i zdjąłem ją ze swoich kolan. Tym, że poszła do łóżka z nieznajomym facetem, udowodniła, że jest zwykłą suką. Nie lubiłem takich, mimo iż sam je wykorzystywałem.
– Obowiązki wzywają – odparłem, łapiąc za telefon i portfel leżące na szafce nocnej obok łóżka. Sprawdziłem, czy klucze do domu i samochodu są w tylnej kieszeni spodni tam, gdzie je zostawiłem, po czym ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju.
– Odezwiesz się? – spytała dziewczyna, znowu się do mnie przysuwając, gdy otwierałem drzwi wyjściowe z mieszkania. Uśmiechnąłem się krzywo.
– Niczego nie obiecuję – odparłem i opuściłem mieszkanie. Zszedłem szybko schodami na klatce schodowej i wypadłem z budynku.
Chłód powietrza uderzył mnie w twarz. Przeczesałem ręką blond włosy i ruszyłem w stronę mojej maszyny, czyli czarnego BMW M140i. Wsiadłem do niego i szybko pojechałem do mojego mieszkania.
Dziesięć minut później leżałem na kanapie i przeglądałem Facebooka w swoim Samsungu J6. Mama dzwoniła wczoraj o dwudziestej-trzeciej, czyli w Polsce pewnie o dwudziestej-pierwszej. Pewnie znowu chciała wiedzieć, jak powodzi mi się w Petersburgu w Rosji, czyli kraju przepełnionym alkoholem, morderstwami i bogatymi biznesmenami.
Przyjechałem tu rok temu, by rozpocząć karierę elektryka i jednocześnie studiować informatykę. Skończyłem technikum elektryczne w Grudziądzu, bo nie dostałem się do klasy informatycznej. Od podstawówki uczyłem się rosyjskiego, a przed opuszczeniem Polski zdałem jeszcze certyfikat, by móc dostać się na studia zaoczne w Rosji. Teraz mieszkałem w małej kawalerce w Dystrykcie Admiraltejskij w Petersburgu, pracowałem jako elektryk w swojej własnej, małej firmie, a w weekendy uczęszczałem na petersburski Uniwersytet ITMO.
Właśnie miałem oddzwonić do mamy, gdy wtem na wyświetlaczu telefonu pojawił się nieznajomy numer. Uśmiechnąłem się szeroko. Przyda się trochę pieniędzy po wczorajszym melanżu.
– Dzień dobry, Beniamin Wilk, w czym mogę służyć? – przedstawiłem się, odbierając.
– Dzień dobry, Nadia Gawriłow, biuro pani Katariny Akopev – kobieta po drugiej stronie mówiła rzeczowym, poważnym tonem. Wyprostowałem się, a serce zabiło mi szybciej, gdy usłyszałem z czyjego biura dzwoni.
– W czym mogę służyć? – ponowiłem pytanie lekko zachrypniętym głosem. Czułem, że moje wargi spierzchły, a ręce zaczęły lekko drżeć.
– W głównym budynku pani Akopev coś stało się z elektrycznością i nie działa prąd, a na jutro wszystko musi być naprawione. Czy miałby pan czas teraz tu podjechać i spojrzeć na to fachowym okiem? – spytała kobieta, ale tonem, który wręcz nakazywał bezzwłoczne stawienie się na miejscu. Odetchnąłem z ulgą.
– Proszę mi wysłać SMS-em adres, a ja postaram się przyjechać jak najszybciej – powiedziałem.
– Bardzo dziękuję w imieniu pani Akopev. Adres zostanie za chwilę wysłany. Do widzenia.
– Do widzenia.
Rozłączyłem się. Sekundę później dostałem wiadomość z adresem budynku. Ulica Lermontowskiego 32, Dystrykt Admiraltejskij, Saint Petersburg, Rosja. Budynek znajdował się kilka ulic na południe od mojego mieszkania. Czym prędzej przebrałem się w robocze ciuchy, zabrałem skrzynkę z narzędziami, wskoczyłem do samochodu i pojechałem do mojej niesamowitej klientki.